Spotkanie z rzeczywistością najlepszą
formą wychodzenia z kryzysów
Nowy rok przynosi nam kolejne okazje i wyzwania. KNF forsuje przywrócenie egzaminów stacjonarnych. Zdaniem wszystkich z nas jest to oczywiście dużym błędem. Nie tylko wprowadza mnóstwo niepotrzebnych kosztów, które będziemy musieli ponieść. Ogranicza też możliwości rekrutacyjne. Ciężko będzie zatrudnić osobę z drugiego końca kraju, gdyż nikt nie będzie jeździł 600 km na egzamin licencyjny.
Dodatkowo chociaż wciąż rozmawiamy o zrównoważonym rozwoju i nie marnowaniu surowców, zaczniemy znów produkować setki tysięcy stron egzaminów, testów i materiałów, nie wnosząc żadnej wartości. Studia eksternistyczne w sensie naukowym mają taką samą wartość co stacjonarne. Jeden i drugi student zostaje magistrem. O studentach właśnie będzie ten artykuł.
Przypominam czytelnikowi, że od dwóch lat na rynek pracy trafiają nasi młodsi koledzy, którzy są dla nas idealnym materiałem na przyszłych agentów lub pośredników. Młodzi, pełni werwy, chcący zmienić świat, tak jak my w ich wieku. Ilu natomiast młodych ludzi udało się wam zrekrutować drodzy bracia i siostry? A ilu z nich zostało po roku? Bo wydaje mi się, że są to liczby oscylujące w okolicy zera. Odpowiedzmy sobie w tym artykule na dwa pytania: dlaczego rekrutujemy ich mniej niż skupiając się na tej samej grupie z naszego pokolenia oraz dlaczego zostaje ich po roku mniej, niż tychże.
Trzy prawdy i pół prawdy
Weźmy na tapet spotkania informacyjne prowadzone na naszym rynku. Zamykając je w jednym zdaniu wyglądają one następująco: przyjdź do nas, jesteśmy najlepszą firmą na rynku, jesteś w stanie zarobić tutaj ogromne kwoty wykonując tylko kilka czynności dziennie. Zobacz to jest Marek –przeszedł tą ścieżkę i zarabia 2 razy tyle niż tu jest napisane. Kurtyna. Niestety po takiej prezentacji tak jak w teatrze po kurtynie widzowie wychodzą i nie przychodzą więcej na ten spektakl. W naszym przypadku dlatego, że chociaż nic nie skłamaliśmy, to nie powiedzieliśmy wszystkiego.
Pierwszą pełną prawdą jest to, że nasza praca wymaga nabycia dużej ilości wiedzy. Wymaga ona też regularnego zaangażowania w rozwój zarówno pod względem kompetencji miękkich i twardych. Należy przejść dużo szkoleń teoretycznych i praktycznych zanim w ogóle pojawimy się u klienta i to tego najłatwiejszego. Czyli tego, którego znamy osobiście i mamy z nim zbudowaną relację. Tak więc zanim podpiszemy pierwsze umowy i zarobimy pierwszą pensję miną 2-3 miesiące. Ogranicza nas również czas zdobycia licencji.
Drugą kwestią są wynagrodzenia. W szacunkach na spotkaniach informacyjnych zawsze podajemy ten idealny przykład, który wystarczy wykonać, aby je osiągać. 1-2 spotkania dziennie drogi nowy współpracowniku i będziesz zarabiać 5 cyfrowe kwoty. Jest to oczywiście prawda, ale najczęściej po pierwsze dla wdrożonego agenta, który ma większą prowizję niż początkujący reprezentant, a po drugie dla osoby, która ma już bazę klientów. Jeżeli agencja nie przekazuje bazy ciepłej, albo klientów do obsługi, to wszyscy wiemy ile trzeba wykonać telefonów aby takie 1-2 spotkania umówić. A pamiętajmy, że aby otrzymać prowizję spotkania muszą się odbyć, klient musi skorzystać z proponowanych przez nas produktów a na końcu przelać składkę.
No i trzecia półprawda. Pan Marek i jego zarobki. Już po 3 miesiącach zaczął zarabiać duże kwoty. Prowadzący trochę zapomina wspomnieć, że do firmy trafił z konkurencji, gdzie pracował 15 lat, albo jest doświadczonym handlowcem z innej branży mającym już bazę kilkuset klientów. Jak to się ma do naszego studenta, który ma tylko paru znajomych, którzy pieniądze na procent inwestują raczej w barze aniżeli na rynku finansowym?
Czasem mandarynki, ale częściej grypa.
Pokolenie Z oczekuje od swoich pracodawców pełnej transparentności oraz tego, aby to co mówimy w 100 procentach przekładało się potem na rzeczywistość. To jest to co musimy zmienić w trakcie rekrutacji, jeżeli mamy zdobyć ich zaufanie oraz aby chcieli z nami współpracować. Koniec półprawd i niepełnych informacji. Musicie zdawać sobie sprawę drodzy czytelnicy, że każde wypowiedziane przez was zdanie zostanie zweryfikowane jeszcze w trakcie waszej prezentacji. Wujek Google tak jak i my pracuje 24/7 i chętnie odpowie na każde zadane przez naszych rekrutów pytanie. A profil Pana Marka w 2 minuty można zweryfikować na Linkedin i sprawdzić historię jego zatrudnienia.
Jak w takim razie powinna wyglądać retoryka naszych spotkań informacyjnych? Prosto i szczerze. Mówmy otwarcie, że jest to trudna praca, dla osób ambitnych, którzy nie boją się uczyć, którzy są otwarci i lubią ludzi. Trzeba będzie w nią włożyć dużo serca, ale po paru miesiącach zacznie ona dawać efekty. Podajmy średnią zarobków i tylko wspominajmy o tym ile zarabiają najlepsi aby pokazać perspektywę. Jeżeli tak przedstawimy sprawę, współpracę nawiążą tylko Ci, którzy są w stanie ten proces przejść. Bo moi drodzy proces nie jest łatwy, ale moim zdaniem wart jest włożonej weń energii. Myślę, że czytelnik się ze mną zgodzi, bo w przeciwnym razie nie miałby w rękach Gazety Ubezpieczeniowej. Mimo wszystko nasza praca daje w kość i jak grypa pojawiają się w niej kryzysy i okresy wypalenia. U niektórych rzadziej u innych częściej ale każdy będzie musiał czasem odchorować.
Czy zdarzyło się wam kiedyś, że przełożyły się wam wszystkie spotkania? Mieliście taki dzień, gdy czekaliście na potwierdzenie przelewu od klienta i przestał odbierać? Czy umówiliście kiedyś spotkania rekrutacyjne i nikt nie przyszedł? Dzwonił kiedyś do was klient, który nie otrzymał odszkodowania, mając pewne przeświadczenia na temat zawodu waszych matek? A może nie naliczyło się wam całe wynagrodzenie, bo czegoś wy nie rozliczyliście, coś nie dotarło na czas, albo po prostu bóg wie czemu? Byliście może kiedyś w okresie zaliczeniowym na awans i się nie udało? A mieliście kiedyś taki tydzień, że zdarzyło się wam kilka tych rzeczy i jeszcze parę innych? Ciągle uważacie, że nasza praca to tylko piękne chwile i mandarynki na święta?
Kilka prostych kroków
To jest tylko kilka przykładów problemów z którymi się borykamy z naszej pracy. A nie tylko w pracy się borykamy z wyzwaniami, musimy się jeszcze nimi mierzyć w domu, w szkole, z dziećmi, ze znajomymi itd. Jak sobie z tym radzić?
W każdej chwili swojego życia, możemy pracować nad tym, aby dodać sobie więcej energii. Działać możemy w trzech obszarach: naszego ciała, naszych relacji i nad sobą samym. Jeżeli chodzi o naszą fizyczność tutaj możemy dla siebie zrobić wiele. Zdrowo zjeść, ćwiczyć, spacerować czy porządnie się wyspać itd. W zakresie relacji z innymi często wystarczy porozmawiać z drugą życzliwą osobą. Podkreślam tutaj życzliwą, gdyż większość osób po prostu da nam tak zwane babcine porady. Czyli powie co w naszym przypadku by zrobiły. Jedz więcej czosnku, to będziesz zdrowy, zmień pracę to nie dla Ciebie, wykonaj więcej telefonów to więcej zarobisz. A na wypalenie czosnek może nie pomóc. Nam bardziej w zakresie relacji chodzi o spędzenie czasu z kimś, od kogo otrzymamy nową energię. Na koniec w zakresie dbania o siebie. Czasem wystarczy dobra książka, czasem będziemy potrzebować konsultacji z terapeutą. Wszystkie chwyty dozwolone. Przynajmniej te zdrowe. Jak to wszystko ma się do naszej pracy?
Najlepsze w naszej branży są wyjazdy szkoleniowe i spotkania integracyjne. Nawet jeżeli nie było słowa o produkcie czy biznesie na integracji, wracamy z nich z nową energią prawda? Natomiast tych nie możemy najczęściej zrobić „od ręki”. W chwili kryzysowej my, menadżerowie możemy po prostu zabrać naszego współpracownika na dobry obiad, porozmawiać o wszystkim tym, co z pracą nie jest związane i postarać się wysłuchać problemów, z którymi człowiek się boryka. W ten sposób zadziałamy we wszystkich trzech obszarach jednocześnie.
A co jeżeli nam się przytrafia taki kryzys? Cóż. Powinniśmy zrobić to samo dla siebie. Zawsze też powinniśmy pamiętać o odpoczynku. Bo często jest tak, że chętnie byśmy poleżeli, ale wydaje nam się że nas na to nie stać. Natomiast gwarantuje Ci drogi czytelniku, że im więcej odpoczniesz tym więcej energii będziesz miał do dalszej pracy. Tego odpoczynku wam wszystkim w 2023 roku życzę!