Mój osobisty manifest. Czyli dlaczego zostałem pośrednikiem.
W tej publikacji pragnę wyrazić swój osobisty manifest. Pierwej jednak mam dla drogiego czytelnika dwie historie, które wprowadzą nas w poruszany temat.
W zeszłym roku, do mojego zespołu pośredników trafiło dwóch nowych współpracowników. Z różnych miejsc, z różnych środowisk. Jeden kompletnie bez doświadczenia w sprzedaży. Po ten czas pracował głównie fizycznie i zagranicą. Drugi to radca prawny z rodziny prawniczej. Oboje przechodzili w tym samym momencie szkolenia podstawowe.
Pierwszy z racji tego, że nie miał wcześniej styczności z tego typu zajęciem, po prostu wykonywał dokładnie polecenia. Kiedy zdawał u mnie spotkanie z klientem online, zapytałem go czy czasem nie czyta z kartki albo z monitora, bo mówił właściwie słowo w słowo tak jak ja na szkoleniu. Nie czytał, nauczył się. Jako, że nie miał również doświadczenia w pozyskiwaniu klientów z sieci, tutaj również po prostu kopiował moje działania na portalach społecznościowych. Bardzo szybko przyprowadził kilku klientów z sieci i dwoje swoich znajomych. Były to całkiem spore umowy jak na nową osobę.
Drugi natomiast wszystko analizował. Jako prawnik nie chciał działać ani w gronie swoich obecnych klientów, gdyż nie chciał aby uznali go za sprzedawcę. Nie chciał również wykorzystywać mediów społecznościowych, gdyż chciał aby tam go kojarzono jako prawnika, a nie pośrednika. Tak więc do pierwszych sprzedaży doszło stosunkowo późno i były to raczej małe polisy majątkowe.
Cały czas miał też porównanie z chłystkiem ze śląska, który nic nie potrafiąc ma niezłe efekty. Resztę historii już moglibyśmy już sami dopisać prawda? Kto został i odebrał awans? Otóż prawnik.
Dlaczego? Bo po tym jak minął piękny okres, zaczął się trudny. Następni klienci nie pojawili się tak szybko. Przez braki w dokumentach pierwszy przelew otrzymał później niż się spodziewał. A ja zapewne też ze swojej winy nie zdążyłem nawiązać z nim bliższych relacji. Drugi natomiast swoją psychikę budował na trudnych studiach, w sporcie i w życiu prywatnym. Odroczona gratyfikacja była dla niego normą.
Ale nie w taki sposób przedstawiamy pracę w finansach prawda? Raczej na spotkaniach informacyjnych jest różowo. Jeżeli agencja wypłaca podstawy, to tylko po to aby dać stabilizację na początku, ale i tak po pierwszych miesiącach prowizję będą tak duże, że nie będzie miało to znaczenia. Jak agencja podstaw nie płaci, to dlatego, że są niepotrzebne. Od razu wypłacamy duże prowizje bo klienci są wszędzie. Co jest prawdą oczywiście prawdą. Są wszędzie. Wszędzie też, tak samo rzadko chcą z nami współpracować.
Od tego roku w niektórych oferowanych na rynku produktach zdrowotnych można już znaleźć wizyty u psychologa i/lub psychiatry. W ICD-11 jedną z jednostek chorobowych jest wypalenie zawodowe. Jeżeli czytelnik nie wie czym jest owo wypalenie, wystarczy wejść na Otwarte Forum Agentów i przeczytać około 10-15 wpisów agentów. Pierwej jednak polecam zakupić rzeczone ubezpieczenie zdrowotne.
W analizach za 2022 roku, które przeprowadzaliśmy okazało się, że spośród wszystkich zrekrutowanych osób w agencji, tylko niecałe 3% zostaje menadżerami lub agentami. Jest to mniej niż jedna na 30 osób. Nomen omen najlepszy wynik w Europie. Co oznacza, że dopiero kiedy na szkolenie podstawowe trafia około 40 osób mamy szansę na jedną „gwiazdę”. Oczywiście za każdą gwiazdą stoi również kilka osób, więc nie jest to całkiem pusty przebieg. Ale oznacza to też, że jeżeli chcemy zbudować nową, stabilną kilkunastoosobową strukturę, musimy przepuścić przez system ponad 400 osób.
To jest średnia. A co jeżeli te osoby są dopiero na końcu tej puli. Wytrzymasz to?
Żadne pieniądze, obietnice, ani szkolenia nie są w stanie nikogo przekonać do tego, aby przetrwał ponad 300 porażek przed osiągnięciem sukcesu. Nie mniej każde z nas przetrwało tyle i dużo więcej. Inaczej czytelnik nie czytałby gazety ubezpieczeniowej tylko na przykład programistyczną. Tyle negatywnych emocji pod rząd jednak wykończyłoby najtwardszych z nas. Dlaczego więc tu jesteśmy?
Ja jestem tutaj dlatego, że głęboko wierzę w tą pracę. Ubezpieczenia są najsprawiedliwszym sposobem redystrybucji pieniędzy i ryzyka, jaki w tej chwili istnieje. Mam na to nawet dowód. Jeżeli ja zachorowałbym na nowotwór ja oraz dziecko, dla pikanterii powiedzmy, że jest to dziecko, które czytelnik zna. To jeżeli ja i rodzice tego nieszczęśnika zrobimy w Internecie tzw. zrzutkę, kto otrzyma pieniądze? Kto ma większą szansę na przeżycie?
Posiadając ubezpieczenie natomiast, każde z nas otrzyma pieniądze za jednostkę chorobową, którą miał w umowie. Wiem, bo w zeszłym roku dostałem. Mówię to też ze świadomością tego, że jest mnóstwo wyłudzeń zarówno w zrzutkach jak i w ubezpieczeniach. Na szkoleniu u jednego z partnerów dowiedziałem się, że być może nawet 60% pieniędzy z ubezpieczeń komunikacyjnych jest wypłacanych na zaplanowane stłuczki. Kiedy się nad tym zastanowić rzeczywiście, przestępcy raczej niszczą bardzo drogie samochody, a naprawa mojego po obcierce kosztowała mniej niż 6 tys.
Nie mniej jednak mamy bardzo dużo kontroli. Sprawdzają towarzystwa, je sprawdza PIU oraz KNF. Dodatkowo jest policja i sądy. W końcu system będzie bardziej szczelny i nieuczciwy odsetek spadnie. A nam wszystkim kolektywnie spadną składki.
Drugim powodem dla którego już kilkanaście lat pracuje w branży finansowej jest chęć pomocy innym. Zarówno klientom jak i współpracownikom. Oczywiście jest to ciężka i czasem niewdzięczna praca. Często spotykam się z odmową oraz widzę, że ludzie odbierają mnie jakbym chciał ich do czegoś na siłę przekonać. Jednak to ja znam przepisy, warunki i zakres, klient ma tylko opinie. Często zresztą nie swoje a czyjeś, zasłyszane albo od znajomych albo w domu.
Złodzieje, nie płacą. Słyszał czytelnik kiedyś takie zdanie? To prawda. Dlatego polecam ubezpieczyć się w TU a nie u złodziei. Dzisiaj podchodzę do tego na miękko, bo wiem, że człowiek często nie jest po prostu gotowy. Ale dojrzeje. Najczęściej wtedy jak ktoś bliski zachoruje albo będzie miał wypadek. A ja mu życzę, żeby po prostu dla niego nie było za późno.
Trzecim, chyba najważniejszym powodem dla którego tu zostałem jest mój zespół. Zarówno ten, który stworzyłem, jak i ten do którego miałem przyjemność trafić. Zawsze się spotykałem ze zrozumieniem i pomocą i to samo przekazuje dalej. Nie wyobrażam sobie zresztą innego sposobu na prowadzenie tego biznesu. Przynajmniej nie, jeżeli chcę go robić długoterminowo. Owszem kijkiem można wymusić krótkoterminowo trochę więcej, ale albo kijek się w końcu złamie albo nasz współpracownik. I znowu wracamy na OFA.
Uczciwość, rzetelność, trochę pokory i zrozumienia. Tym powinniśmy się kierować. Przede wszystkim dla siebie, o czym często zapominamy. Wtedy będzie się żyło dobrze nie tylko nam, ale też wszystkim, którzy z nami pracują. To jest coś co da się wytrzymać. Czego i wam życzę.